Myślę, że casus kolegi Harcerza powinien uzmysłowić aktualność staropolskiego opwiedzienia - mierz siły na zamiary... posiadanie auta wiąże się z pewnymi kosztami, nie zależnie czy jest to daewoo tico, czy jakiś tam mercedes. Dla jednych koszty sąmniej, a dla drugich bardziej dotkliwe. Posiadanie auta zabytkowego, szczególnie tak unikatowej syreny to także odpowiedzialność. Jestem wyznawcą zasady, że jak mnie na coś nie stać to tego nie kupuję, więc nie kupiłem nigdy auta, o którym zawsze marzyłem i na zakup którego byłoby mnie stać, ale już nie na późniejsze utrzymanie, nie mówiąc o odbudowie. Ta przykra sytuacja powinnna nam uzmysłowić - na zabytek, a takim jest już syrena, nawet 105ka z '83 potrzeba przede wszytkim pieniędzy, miejsca garażowego, czasu i jeszcze troche pieniędzy. Jeżeli nie mamy któregoś z tych środków to nie warto.
Z drugiej storny zastanawia mnie Wasza wrogość do tak przecież rozpropagowanego handlu. Żyjemy w kapitalistycznym kraju i kazdy ma prawo, także to moralne do kupna na rozsądną cenę pewnyc hdóbr i następnie ich odsprzedaży za wyższą kwotę. Tak działa rynek
Czy będąc np. użytkownikiem... forum miłośników telefonow komórkowych równiez ganicie ludzi, którzy telefon sprzedali za powiedzmy 500 zł, płacąc poprzedniemu właścicielowi za niego 450 zł? Nie... pewnie powiecie, że zrobił dobry interes.
Czasy, gdy syreniarze, czy w ogóle miłonicy samochodów innych marek byli wąską grupą, blisko ze sobą trzymająca i wymieniali się wszelkimi częsicami, a syrenkę kupowało się za przysłowiowe pińset dawno mineły... jednym się to nie podoba, a inni robią na tym interesy i tego nie zmienimy, czy nam się to podoba, czy nie.