ja i moje dwie Syrenki
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
ja i moje dwie Syrenki
No i stalo sie.
Syrena dnia Panskiego 14 lipca zawiozla mnie i Zone do slubu.
Nie wiem czy jeszcze ktos pamieta moje zmagania z remontem, ale ja sie nie poddalem i walczylem do konca.
Jesli mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy to jestem z siebie dumny bo prawie nie bylo szans na dojechanie Syrena, a jednak
dopialem swego.
Jeszcze miesiac przed auto bylo w proszku, tydzien przed ciagle nie jezdzilo, a dzien przed nie mialo nawet hamulcow.
Dzis juz sie z tego smieje ale w tedy nie bylo mi do smiechu. Do konca nie bylem pewien czy zdaze, ale nie bylem wstanie zrezygnowac,
a zapasowego auta nie bylo dolatego zaczynalem miec pietra. Zbyt duzo jej poswiecilem zeby na konec zrezygnowac wiec dalem z siebie
wszystko. Ostatni tydzien prazowalem bez przerwy zarywajac nocki. Dzien przed slubem nie spalem cala noc (nie wiem jak wytrzymalem
slub nic nie biorac).
Take szczegoliki jak wycieraczki czy swiatlo stopu musialem sobie darowac gdy Syrena tuz przed zaczela sie dasac. Silnik prawie nie
mial mocy wymienialem gazniki, Swiadek mi pomagal i walczyl z zaplonem. Pomyslalem ze najwyzej pojedziemy majestatycznie wolno, ale
bylo ryzyko bo caly czas strzelala, przegrzewala sie. Glowice tak mi splanowali ze cieklo przez uszczelke wiec dokrecilem mocniej
sruby zeby jej nie wydmuchnelo i ukrecilem jedna. Zaczalem sie martwic czy teraz dopiero uszczelka nie strzeli.
Noc uplynela na dokrecaniu ostatnich czesci (listwy, osdoby,itp) oraz porawianiu elektryki.
Nad ranem na wpol przytomny pomyslalem ze zdrzemne sie ale nic z tego. Poszedlem dla pewnosci odpalic probnie a tu nic.
Zmieniam cewki, swiece i szukam wszystkiego co sie da i nic.
Zachcialo mi sie plakac, rok pracy i klapa, narzeczona bedzie zalamana, kilka godzin do wyjazdu i trzeba szukac taxi.
Narzeczona dzwoni i pyta czy juz wstalem, mowie ze tak i nie puszczam pary zeby i ona sie nie martwila.
Reguluje wszstkim co sie da iprubuje uruchomic ale mam coraz mniej nadziei.
Nagle ni stad ni zowad nie wiem czemu starowinka nie skupila zakaszlala i zakopcila ostro z rury.
Podekscytowany rozgrzalem silnik nic nie kombinujac i postanowilem co chwile odpalac zeby nie ostygla.
Podczas rozpaczliwych prob uruchamiania probowalem nadziwniejsze konfiguracje zaplonu wiec byla rozregulowana, ale juz nic nie
zmienialem.
Nadeszla godzina zero, wyjazd do fryzjera.
Wiem ze to bedzie chrzest dla niej i czuje ciarki na ciele. Auto sie toczy robiac kupe halasu i dymu. Musze trzyma na wysokich
obrotach zeby wogole jechala. Wyjezdzamy na ulice i widze dla oslody pierwszych zdebialych ze zdziwienia przechodniow.
Silnik sie juz przegrzewa, probuje troche przestawic zaplon ale bez efektu.
Pierwszy odcinek (specjalny jak kazdy tego dnia) ukonczony. ide do fryzjera (silnik ma czas ostygnac nieco), widze jak ludzie robia
sobie zdiecia z Syrenka, ogolnie wzbudza duze zainteresowanie. A ja sie martwie czy dzisiaj da rade bo jechala bardzo slabo i
strzelala.
Dalej jade do rodzicow i po narzeczona. Co chwile robie przerwy bo sie przegrzewa.
Ludzie trabia i machaja, klakson dziala bez zarzutu wiec rewanzuje sie wszystkim. Zaczynam byc lekko dumny bo widze ze moja praca sie
podoba, narzeczona zadowolona (nie widziala auta w ostatniej postaci).
Jedziemy do fotografa, trasa dluga a Syrenke dociazyla swiadkowa (niech sie nie obraza). Robimy przystanek i dolewam wody bo jest
zle.
Pod konec zapala sie ontrolka ladowania, mysle konec pasek strzelil.
Otwieram maske okazyje sie ze odkrecilo sie mocowanie alternatora i nie wiem jakim cudem pasek nie spadl na droge.
Bedac mlodym niedoswiadczonym syreniarzem nie omieszkalem zabrac narzedzi, sruba tez sie znalazla w bagazniku.
Sytuacja po chwili byla opanowana ale teraz wiedzialem ze juz wszystko sie moze dzisiaj zdazyc.
Wracamy do tescow i w polowie drogi auto zaczyna sie rzucac po czym staje. Dziewczyny przerazone. Za mna jedzie swiadek i wrzuca
awaryjne. Teraz mam tylko jedno marzenie: zeby to byl brak paliwa.
Tak bylo, Palila jak smok i juz zdazyla oproznic pol baku. Bylem przezorny do granic i w bagazniku czekal pelen kalnisterek wiec po
chwili ruszylismy dalej. Cisnienie znowu spadlo.
Teraz czekaly najwazniejsze odcinki do kosciola i na sale, na szczescie byly krotki i nie musialem sie juz spieszyc.
Za to byli juz wszyscy goscie i mielismy spora widownie wiec wpadka nie przeszla by bez echa.
Syrena jednak dala z siebie wszystko i postanowila byc krolowa szos a nie poboczy.
Stresy z autem mialy zalete bo tak mnie zdominowaly ze zabraklo miejsca na stres zwiazany z samym slubem.
W kosciele bylem wrecz odprezony, bedac zadowolony z ze sie udalo moglem spokojnie skupic sie na tym co wlasnie sie dzieje z moim
stanem cywilnym.
Na sale pojechalismy juz z Zona w glorii i chwale. Auto z kazym kilometrem jechalo coraz lepiej. Wracajac na konec nawet udalo mi sie
wrzucic czwarty bieg.
Jesli ktos planuje slub i malo mu emocji z nim zwiazanych, lubi czuc adrenaline to polecam auto do slubu marki Syrena koniecznie z
nieukonczonym remontem.
PS:
Pare fotek dla obrazu sprawy.
Syrena dnia Panskiego 14 lipca zawiozla mnie i Zone do slubu.
Nie wiem czy jeszcze ktos pamieta moje zmagania z remontem, ale ja sie nie poddalem i walczylem do konca.
Jesli mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy to jestem z siebie dumny bo prawie nie bylo szans na dojechanie Syrena, a jednak
dopialem swego.
Jeszcze miesiac przed auto bylo w proszku, tydzien przed ciagle nie jezdzilo, a dzien przed nie mialo nawet hamulcow.
Dzis juz sie z tego smieje ale w tedy nie bylo mi do smiechu. Do konca nie bylem pewien czy zdaze, ale nie bylem wstanie zrezygnowac,
a zapasowego auta nie bylo dolatego zaczynalem miec pietra. Zbyt duzo jej poswiecilem zeby na konec zrezygnowac wiec dalem z siebie
wszystko. Ostatni tydzien prazowalem bez przerwy zarywajac nocki. Dzien przed slubem nie spalem cala noc (nie wiem jak wytrzymalem
slub nic nie biorac).
Take szczegoliki jak wycieraczki czy swiatlo stopu musialem sobie darowac gdy Syrena tuz przed zaczela sie dasac. Silnik prawie nie
mial mocy wymienialem gazniki, Swiadek mi pomagal i walczyl z zaplonem. Pomyslalem ze najwyzej pojedziemy majestatycznie wolno, ale
bylo ryzyko bo caly czas strzelala, przegrzewala sie. Glowice tak mi splanowali ze cieklo przez uszczelke wiec dokrecilem mocniej
sruby zeby jej nie wydmuchnelo i ukrecilem jedna. Zaczalem sie martwic czy teraz dopiero uszczelka nie strzeli.
Noc uplynela na dokrecaniu ostatnich czesci (listwy, osdoby,itp) oraz porawianiu elektryki.
Nad ranem na wpol przytomny pomyslalem ze zdrzemne sie ale nic z tego. Poszedlem dla pewnosci odpalic probnie a tu nic.
Zmieniam cewki, swiece i szukam wszystkiego co sie da i nic.
Zachcialo mi sie plakac, rok pracy i klapa, narzeczona bedzie zalamana, kilka godzin do wyjazdu i trzeba szukac taxi.
Narzeczona dzwoni i pyta czy juz wstalem, mowie ze tak i nie puszczam pary zeby i ona sie nie martwila.
Reguluje wszstkim co sie da iprubuje uruchomic ale mam coraz mniej nadziei.
Nagle ni stad ni zowad nie wiem czemu starowinka nie skupila zakaszlala i zakopcila ostro z rury.
Podekscytowany rozgrzalem silnik nic nie kombinujac i postanowilem co chwile odpalac zeby nie ostygla.
Podczas rozpaczliwych prob uruchamiania probowalem nadziwniejsze konfiguracje zaplonu wiec byla rozregulowana, ale juz nic nie
zmienialem.
Nadeszla godzina zero, wyjazd do fryzjera.
Wiem ze to bedzie chrzest dla niej i czuje ciarki na ciele. Auto sie toczy robiac kupe halasu i dymu. Musze trzyma na wysokich
obrotach zeby wogole jechala. Wyjezdzamy na ulice i widze dla oslody pierwszych zdebialych ze zdziwienia przechodniow.
Silnik sie juz przegrzewa, probuje troche przestawic zaplon ale bez efektu.
Pierwszy odcinek (specjalny jak kazdy tego dnia) ukonczony. ide do fryzjera (silnik ma czas ostygnac nieco), widze jak ludzie robia
sobie zdiecia z Syrenka, ogolnie wzbudza duze zainteresowanie. A ja sie martwie czy dzisiaj da rade bo jechala bardzo slabo i
strzelala.
Dalej jade do rodzicow i po narzeczona. Co chwile robie przerwy bo sie przegrzewa.
Ludzie trabia i machaja, klakson dziala bez zarzutu wiec rewanzuje sie wszystkim. Zaczynam byc lekko dumny bo widze ze moja praca sie
podoba, narzeczona zadowolona (nie widziala auta w ostatniej postaci).
Jedziemy do fotografa, trasa dluga a Syrenke dociazyla swiadkowa (niech sie nie obraza). Robimy przystanek i dolewam wody bo jest
zle.
Pod konec zapala sie ontrolka ladowania, mysle konec pasek strzelil.
Otwieram maske okazyje sie ze odkrecilo sie mocowanie alternatora i nie wiem jakim cudem pasek nie spadl na droge.
Bedac mlodym niedoswiadczonym syreniarzem nie omieszkalem zabrac narzedzi, sruba tez sie znalazla w bagazniku.
Sytuacja po chwili byla opanowana ale teraz wiedzialem ze juz wszystko sie moze dzisiaj zdazyc.
Wracamy do tescow i w polowie drogi auto zaczyna sie rzucac po czym staje. Dziewczyny przerazone. Za mna jedzie swiadek i wrzuca
awaryjne. Teraz mam tylko jedno marzenie: zeby to byl brak paliwa.
Tak bylo, Palila jak smok i juz zdazyla oproznic pol baku. Bylem przezorny do granic i w bagazniku czekal pelen kalnisterek wiec po
chwili ruszylismy dalej. Cisnienie znowu spadlo.
Teraz czekaly najwazniejsze odcinki do kosciola i na sale, na szczescie byly krotki i nie musialem sie juz spieszyc.
Za to byli juz wszyscy goscie i mielismy spora widownie wiec wpadka nie przeszla by bez echa.
Syrena jednak dala z siebie wszystko i postanowila byc krolowa szos a nie poboczy.
Stresy z autem mialy zalete bo tak mnie zdominowaly ze zabraklo miejsca na stres zwiazany z samym slubem.
W kosciele bylem wrecz odprezony, bedac zadowolony z ze sie udalo moglem spokojnie skupic sie na tym co wlasnie sie dzieje z moim
stanem cywilnym.
Na sale pojechalismy juz z Zona w glorii i chwale. Auto z kazym kilometrem jechalo coraz lepiej. Wracajac na konec nawet udalo mi sie
wrzucic czwarty bieg.
Jesli ktos planuje slub i malo mu emocji z nim zwiazanych, lubi czuc adrenaline to polecam auto do slubu marki Syrena koniecznie z
nieukonczonym remontem.
PS:
Pare fotek dla obrazu sprawy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
- GRZEGORZ LIS
- -#Nowy nabytek forum
- Posty: 53
- Rejestracja: 2007-05-21, 10:19
- Lokalizacja: Suchowola/lubelskie
Dołączam się do życzeń Kabriolecik bardzo klimatyczny
::::Poradnik kompleksowej wiedzy syrenkowej ==UZUPEŁNIENIE GLINKI::::
===> http://chomikuj.pl/mariuszw2145/SYRENA <===
::::Najljepsze jest nalanie do pełna w progi łoju baraniego na gorąco::::
===> http://chomikuj.pl/mariuszw2145/SYRENA <===
::::Najljepsze jest nalanie do pełna w progi łoju baraniego na gorąco::::
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
Dach jest specjalna konstrukcja, na dwoch zdieciach widac jego fragment.
Jego boki sa metalowe podzielone na polowe i mocowane do karoserii i palaka (je widac na zdieciach). dzieki temu dach ma oryginalny ksztalt i jest sztywny a elementy mieszcza sie w bagazniku. Gorny ich brzeg jest wypozazony w syne po ktorej przesuwa sie rolowany dach (poki co niebardzo). Mamy mozliwosc zlozenia calego dachu lub tylko zrolowania plociennej gory. Niestety ta czesc jest jeszcze nie dopracowana wiec nie chwale sie jej zdieciami. Zle sie przesuwa w prowadnicach i nie przylega dobrze do metalowej czesco, ale bylo malo czasu i wszystko jeszcze do zrobienia. Dlatego sie sze sie ze nie padalo bo rolowany dach nie wyglada jeszcze dobrze. Sama koncepcja bardzo mi sie podoba mam oryginalny kstalt, duza sztywnosc, normalne szyby (tyle ze z plecxi) i mozliwosc szybkiego odsuniecia samej gory, jedynie trzeba dopracowac szczegoly. Narazie Syrena stoi pod plandeka bo odpoczywam od niej po roku zmagan.
Jego boki sa metalowe podzielone na polowe i mocowane do karoserii i palaka (je widac na zdieciach). dzieki temu dach ma oryginalny ksztalt i jest sztywny a elementy mieszcza sie w bagazniku. Gorny ich brzeg jest wypozazony w syne po ktorej przesuwa sie rolowany dach (poki co niebardzo). Mamy mozliwosc zlozenia calego dachu lub tylko zrolowania plociennej gory. Niestety ta czesc jest jeszcze nie dopracowana wiec nie chwale sie jej zdieciami. Zle sie przesuwa w prowadnicach i nie przylega dobrze do metalowej czesco, ale bylo malo czasu i wszystko jeszcze do zrobienia. Dlatego sie sze sie ze nie padalo bo rolowany dach nie wyglada jeszcze dobrze. Sama koncepcja bardzo mi sie podoba mam oryginalny kstalt, duza sztywnosc, normalne szyby (tyle ze z plecxi) i mozliwosc szybkiego odsuniecia samej gory, jedynie trzeba dopracowac szczegoly. Narazie Syrena stoi pod plandeka bo odpoczywam od niej po roku zmagan.
-
- -#Nowy nabytek forum
- Posty: 43
- Rejestracja: 2007-03-04, 20:51
- Lokalizacja: Warszawa
- arturromarr
- -#Weteran
- Posty: 1633
- Rejestracja: 2006-07-03, 14:19
- Lokalizacja: Łódź
Ciesze sie ze sie podoba i dziekujemy za zyczenia.
Wczoraj ogladalismy zdiecia od fotografa i moglem obejrzec tez jedno wlasnie z Syrenka.
Jest zrobione na reto z jakims wstawionym starym tlem. Jak bede mial wersje elektroniczna to wstawie na forum.
Pamietam jak planowale zrobic jakies symulowane pozy jak naprawiam auto a zona mnie pospiesza (widzialem gdzies w necie) a wyslo tak ze zdiec nie mam a Syrene naprawde tzeba bylo naprawiac. Przewrotne to zycie.
Pzdrawiam Wszystkich
Wczoraj ogladalismy zdiecia od fotografa i moglem obejrzec tez jedno wlasnie z Syrenka.
Jest zrobione na reto z jakims wstawionym starym tlem. Jak bede mial wersje elektroniczna to wstawie na forum.
Pamietam jak planowale zrobic jakies symulowane pozy jak naprawiam auto a zona mnie pospiesza (widzialem gdzies w necie) a wyslo tak ze zdiec nie mam a Syrene naprawde tzeba bylo naprawiac. Przewrotne to zycie.
Pzdrawiam Wszystkich